reklama
kategoria: Inne
28 listopad 2023

Ruszył proces oskarżonego 35-latka, który zabił dwoje znajomych w loftach

zdjęcie: Ruszył proces oskarżonego 35-latka, który zabił dwoje znajomych w loftach / pexels/7265995
pexels/7265995
Przed sądem w Łodzi rozpoczął się proces 35-letniego Daniela Ch., oskarżonego o zabójstwo dwojga znajomych. Do brutalnej zbrodni doszło w loftach w Łodzi. W momencie dokonania zabójstwa oskarżony był w stanie ostrego zespołu omamowo-urojeniowego wywołanego alkoholem i narkotykami. Grozi mu dożywocie.
REKLAMA

Głośna sprawa dotyczy podwójnego zabójstwa w loftach przy ul. Tymienieckiego w Łodzi, do którego doszło w styczniu br. Oskarżony Daniel Ch. będąc pod wpływem alkoholu i środków odurzających zabił nożem dwoje swoich znajomych: 34-letniego Piotra D. i 30-letnią Martę W., z którymi wspólnie wynajął na weekend mieszkanie. Oskarżony zadał koledze, z którym znał się od lat, kilkanaście ciosów i kilkadziesiąt 30-latce, którą poznał rok wcześniej. Wszyscy pochodzili ze Zduńskiej Woli w woj. łódzkim.

We wtorek podczas pierwszej rozprawy przed Sądem Okręgowym w Łodzi przewodniczący składu orzekającego sędzia Marcin Masłowski nie uwzględnił wniosku obrony oskarżonego o wyłączenie jawności procesu.

Daniel Ch. przed sądem przyznał się do zabójstwa, ale - jak zaznaczył - nie pamięta, jak do niego doszło.

"Bardzo żałuję, że doszło do tego czynu z moim udziałem. Bardzo chciałem przeprosić rodzinę pokrzywdzonych i prosić ich o wybaczenie i zadośćuczynienie. Piotr z Martą byli mi bardzo bliscy w związku z czym jest mi też bardzo ciężko i jest to dla mnie duży stres. Jest mi przykro z powodu tego, co się stało. Nie myślałem, że kiedykolwiek spotka mnie taka sytuacja. Jak widać chwila zabawy może przerodzić się w tragedię. Człowiek nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego, co może mu się w życiu przytrafić" - przyznał.

Wyjaśnił, że na pomysł zorganizowania imprezy w Łodzi wpadł wspólnie z Piotrem. Martę spotkali przypadkiem i zabrali ją ze sobą. Pierwszą noc spędzili w aucie, w którym pili piwa, a Piotr z Martą mieli zażywać narkotyki. W sobotę postanowili wynająć mieszkanie w loftach przy ul. Tymienieckiego, by zostać w Łodzi do niedzieli. Około godz. 14 wszyscy mieli zażyć narkotyki tzw. kryształ, który w formie "kresek" wciągnęli do nosa. Jak mówił oskarżony, namówili go do tego znajomi.

"Zrobiłem się pobudzony. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, puszczaliśmy muzykę. Piliśmy alkohol. Czas mijał i miedzy 20 a 22 znów zażyłem kryształ. Piotrek dał mi kryształek i ja go połknąłem" – przyznał. Dodał, że sam zażył kryształ po raz pierwszy w życiu z Piotrem dwa tygodnie przed tragedią. Wcześniej miał palić marihuanę oraz spożywać grzyby halucynogenne.

Dalej, opisując noc zabójstwa, zaznaczył, że od tej pory nie pił już alkoholu, ponieważ miał być następnego dnia kierowcą. Wyjaśnił, że ok godz. 1 między nim a Piotrem i Martą zaczęły się jakieś "dziwne rozmowy". Wydawało mu się, że zaczęli się z niego śmiać, Marta miała mówić mu, żeby wyskoczył przez okno, a z kolei Piotr – według relacji oskarżonego – zrobił się dziwnie agresywny i mówił, że go zabije. Razem z kolegą po godz. 1 udali się na pobliską stację, gdzie zakupili kolejne butelki piwa.

"Gdzieś ok. godziny 3 zacząłem czuć się mocno pobudzony, słyszałem głosy, które głównie wychodziły z telefonu Piotrka. Zacząłem czuć brak kontroli. Potem już nie pamiętam niczego. Tylko jakieś urywki z miasta. Boisko, kościół, szpital. Świadomość mi powoli wracała, ale na policji mówiłem jeszcze jakieś głupoty. Miałem halucynacje, demony mówiły do mnie, że muszę je zabić, że muszę z nimi walczyć" - opisywał Daniel Ch.

Przyznał, że podjął walkę z demonami, ale nie jest w stanie powiedzieć, jak to wyglądało. "To wszystko działo się w mojej głowie, to było jakby ktoś mi film puszczał" – przekonywał.

Do tragicznych wydarzeń doszło w nocy z 14 na 15 stycznia 2023 r. w budynku przy ul. Tymienieckiego, przed godz. 4. Policja została wówczas powiadomiona o odnalezieniu w korytarzach loftów dwóch zakrwawionych osób; na pierwszej kondygnacji, w pobliżu windy, leżała zakrwawiona kobieta. Wyżej, na piętrze nieopodal mieszkania, w którym doszło do zbrodni, znaleziono mężczyznę.

"Na ciele obu ofiar ujawniono bardzo liczne rany, głównie w obrębie tułowia. Zarówno w mieszkaniu, jak i na zewnątrz widoczne były ślady krwi. Zabezpieczono nóż kuchenny o długości ostrza około 20 cm, który - jak się następnie okazało - był narzędziem zbrodni. W lokalu znaleziono butelki po alkoholu i substancje odurzające" – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.

Godzinę później patrolujący ul. Piotrkowską policjanci zwrócili uwagę na dobijającego się do kościoła mężczyznę. Był on bardzo pobudzony, kontakt z nim był praktycznie niemożliwy. Na jego ciele i odzieży ujawniono ślady krwi. Był pod wpływem środków odurzających. Został zatrzymany. Okazało się bowiem, że to on wcześniej wynajął mieszkanie w loftach, w którym następnie doszło do tragedii.

Śledczy ustalili, że 35-latek i jego o rok młodszy kolega, który padł ofiarą zabójstwa, znali się od wielu lat, natomiast 30-latkę oskarżony znał od około roku. W loftach przy Tymienieckiego pojawili się w trójkę około godz. 14.

Z relacji samego oskarżonego wynika, że wspólnie rozmawiali, snuli plany na przyszłość, pili piwo, a także zażywali środki odurzające w formie kryształu. Ok. godziny 3 nastąpił gwałtowny wybuch agresji ze strony oskarżonego.

"Wszystko wskazuje, że była ona konsekwencją wizji i omamów, których mężczyzna doświadczył. Chwycił nóż kuchenny i zadał nim kilkanaście ciosów swojemu koledze i kilkadziesiąt 30-latce. Ofiary próbowały się bronić. Skala agresji, jak i podejmowane działania obronne znalazły odzwierciedlenie w wynikach przeprowadzonych sądowo-lekarskich sekcjach zwłok" - podkreślił prok. Kopania.

Następnie oskarżony uciekł z mieszkania. Dobiegł do kościoła ewangelickiego na ul. Piotrkowskiej, gdzie chciał porozmawiać z księdzem. Zaczął się dobijać do drzwi. Niebawem pojawił się ochroniarz, a następnie policja.

Mężczyźnie przedstawione zostały zarzuty, dotyczące popełnienia dwóch zbrodni zabójstwa. Podczas przesłuchań przyznał się do ich popełnienia. Wyjaśnił, że nie pamięta samego momentu ataku. Mówił też, że 34-latek był jego bliskim przyjacielem i nie wyobrażał sobie, by mógł go skrzywdzić.

W toku śledztwa oskarżony poddany został badaniom sądowo-psychiatrycznym, a następnie miesięcznej obserwacji i wielokrotnym szczegółowym badaniom specjalistycznym. Efektem prac biegłych jest stwierdzenie, że podejrzany dopuścił się zarzuconych mu zbrodni w stanie ostrego zespołu omamowo-urojeniowego, który był konsekwencją zażycia alkoholu i substancji psychoaktywnych.

"Faktycznie zatem działał w stanie wyłączonej poczytalności. Uwzględniając jednak, że sam świadomie się w stan taki wprowadził, może ponosić odpowiedzialność karną. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności" - zaznaczył rzecznik łódzkiej prokuratury.(PAP)

autor: Bartłomiej Pawlak

bap/ apiech/

PRZECZYTAJ JESZCZE
Materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazami danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez [nazwa administratora portalu] na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.
pogoda Jelcz-Laskowice
7.8°C
wschód słońca: 07:05
zachód słońca: 16:04
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Jelczu

kiedy
2025-03-14 18:00
miejsce
Centrum Sportu i Rekreacji...
wstęp biletowany